Zaczynamy nasze przetrwanie z ospą.
Najpierw trzeba się wziąć w garść i nie panikować.
Gdy już pierwsze emocje opadną a ospa zostanie bezpowrotnie zdiagnozowana musimy jakoś ulżyć naszemu maleństwu w cierpieniu.
Leczenie polega na łagodzeniu gorączki (ogólnodostępnymi lekami w postaci zawiesiny doustnej
na bazie ibuprofenu lub paracetamolu - leki można stosować naprzemiennie) oraz na łagodzeniu świądu.
My stosowaliśmy jeszcze NEOSINE- lek przeciwwirusowy i zwiększający odporność, podobno pomaga załagodzić objawy ospy i przebieg choroby jest delikatniejszy. Neosine jest w postaci syropu o smaku bananowym, wiec chętnie był przyjmowany przez moją królewnę, stosowaliśmy go 3 razy dziennie.
Do łagodzenie świądu na początku stosowaliśmy puder w płynie FARMINA jednak jego działanie pozostawiało wiele do życzenia, był słaby i dawał tylko chwilową ulgę.
Więc biegiem do apteki po skuteczniejszy preparat. Polecono mi PUDER PŁYNNY Z ANESTEZYNĄ. Córka od razu poczuła różnicę i chciała tylko być nim smarowana. Wadą jego jest to, że nie może być stosowany u dzieci poniżej 2 lat i można tylko stosować góra 3 razy na dobę.
Wydawało się, że teraz będzie tylko lepiej, a jednak... Po całym dniu puder przysychał do skóry, ściągając ją i dając uczucie bólu. Co za tym idzie córka skarżyła się znowu na swędzenie.
Więc znowu biegiem do apteki po jakiś nowy preparat by ulżyć dziecku w cierpieniu.
Tym razem polecono mi jakąś nowość PoxClin CoolMouse dla dzieci chorych na ospę. PoxClin ma postać pianki, która nie ściąga skóry. Dodatkową zaletą jest to że piankę można nakładać na skórę co najmniej 3 razy dziennie lub każdorazowo gdy zachodzi taka konieczność więc niewątpliwie jest wybawieniem w tych trudnych chwilach nie tylko dla dziecka ale i dla rodziców, którzy nie mogą patrzeć na cierpienie swojej pociechy.
Wieczorem po całym dniu córka brała szybki prysznic, aby przemyć skórę i zmyć wszystkie zanieczyszczenia. Skórę osuszałam delikatnie ręcznikiem, nie tarłam tylko delikatnie przykładałam ręcznik, aby nie urazić. Po osuszeniu nakładałam na ciało POXClin i tak przygotowana królewna lądowała w łóżeczku. Nie obyło się oczywiście bez marudzenia, ale jakoś dawałyśmy sobie radę. Do zasypiania włączałyśmy ulubioną bajkę lub piosenki.
Z dnia na dzień było troszkę lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz