No i stało się... Moja córka ma ospę wietrzną.
Staram się nie panikować, ale jakoś mi to nie wychodzi...
Perspektywa kolejnych dni nie napawa mnie zbytnio optymizmem.
Ale jakoś damy rade - nie ona pierwsza i nie ostatnia...
Ospę po prostu trzeba przeżyć, albo raczej przetrwać...
Więc strzeż się OSPO nadchodzimy...(:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz